Rozmowy w vampirciowowym
shoutboksie przynoszą często ciekawe efekty. Wczoraj, ponarzekawszy
na moją blokadę pisarską, zostałam jakże subtelnie zmotywowana
do pisania przez Miszę, Hermi i Astroni. I jak się okazało, nawet
skutecznie, za co jestem całej trójce bardzo wdzięczna. W
związku z tym postanowiłam napisać Wam notkę o pewnym serialu.
Nie recenzję, bo takich pisać nie lubię i trochę się boję, po
prostu swobodną, subiektywną opinię.
Są takie serie, które
zaczyna się oglądać z zachwytem, by po jakimś czasie stwierdzić,
że to już nie to samo i odcinki straciły poziom. "Misfits"
jest tego typu serialem. Na początku zdaje się świetną produkcją, niestety psuje
się dość szybko i gwałtownie. Pierwsze odcinki zasługują jednak
na zapoznanie się z nim, dlatego chcę Wam opowiedzieć o mojej
małej przygodzie z tą serią.